Jak mam żyć? Co dalej? Jak być szczęśliwą?
Często zadaję sobie te pytania.
Tak trudno na co dzień żyć zgodnie z Ewangelią i przykazaniami.
Łatwo jest czytać, rozważać i nawet głosić Ewangelię. Jak prosto
pouczać innych. A jak trudno jest wcielać ją w życie. Jak trudno
przestrzegać przykazań… Pomimo miłości i przylgnięcia do Jezusa;
pomimo wiary; pomimo wiedzy, że tak trzeba, że tego ode mnie chce
Chrystus…
Dlaczego?
Bo świat na nas bardzo oddziałuje. A ten świat daleki jest od
Ewangelii. W nim króluje kult wygody, posiadania…
Świat nie lubi trudności, nie lubi wyrzeczeń i bezinteresownej
pomocy. Nie ceni wierności, poświęcenia i pokory.
Jezus nie obiecywał nam prostej drogi do nieba. Nie nauczał, że bez
wysiłku i trudności dotrzemy przed Boży tron. Nauczał: „Jeśli kto
chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia
bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!” (Łk 9, 23).
Nie wycofać się, gdy przychodzą trudności… Dać radę, gdy sytuacja
wymaga poświęcenia… Dlaczego to takie trudne? Dlaczego tak łatwo
rezygnuję i tak łatwo się wycofuję?
Bo świat krzyczy: „masz prawo do szczęścia, masz prawo do
decydowania o sobie”. Zagubiona w tym krzyku idę za nim. Idę tak
długo, aż przypomnę sobie nauczanie Jezusa.
Wtedy zawracam. A wszyscy patrzą na mnie zdziwieni, pukają się w
głowę i pytają: „Co ty robisz? Nie udawaj świętej!”
A ja, dla Jezusa, dla obiecanego spotkania z Ojcem, muszę zapomnieć
o sobie. Nie słuchać głosu tego świata. Wyłączyć myślenie „po
ludzku” i oddać się prowadzeniu Jezusa. On jeden wie co dla mnie
najlepsze. On wie co jest mi potrzebne do szczęścia.
Ela